Judas Priest – dziś niezwykle trudno o pobicie Judas Priest w ilości sprzedanych płyt. Można sobie tylko wyobrazić skalę popularności, mówiąc, że w skali całego świata zespół osiągnął pułap 50 milionów sprzedanych albumów. To dla wielu współczesnych wręcz niewyobrażalne, a jednak było możliwe w latach świetności heavymetalu, czyli w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Podobnie jak wiele innych legend, przyszli na świat w Anglii, w dodatku w Birmingham, pod koniec lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. To miejsce, czyli Birmingham, jest tu charakterystyczne, ponieważ oznacza nie tylko Judas Priest, ale również, na przykład Black Sabbath.
Z legendą Judas Priest związani są jego członkowie, w szczególności Rob Halford, czyli frontman zespołu. Jeśli ma to być szczery artykuł, a więc odzwierciedlający prawdę, to istotnych jest kilka faktów. Podstawowy dotyczy gitar, bowiem jest to zespół sricte gitarowy. Chyba nikt nie zaprzeczy ani sie oburzy na wieść, że gitary zespołu Judas Priest są naprawdę dobre. Po prostu, bo dobre może oznaczać cokolwiek. Tymczasem Judas Priest ma takie gitary, które biją na głowę inne, oczywiście w odniesieniu do im współczesnych. Tym bardziej trudno mówić o konkurencji w stosunku do głosu Roba Halforda, za pewne głosu, jakim mógłby poszczycić się nie jeden solista operowy.
Ze strony wytwórni padła propozycja, aby uzupełnić skład o jeszcze jednego członka zespołu. Został nim Glenn Tipton, drugi gitarzysta, który z czasem okazał się tym pierwszym. W tym składzie rok 1974 r. zespół wydaje pierwszy album Rocka Rolla, z którego jednak wykonawcy nie byli zbyt zadowoleni, ponieważ producent postawił całkiem na swoim, nie biorąc pod uwagę ani opinii wykonawców, ani fanów zespołu.
Rok 1976 przynosi kolejną produkcję, Sad Wings of Destiny, gdzie umieszczono jeszcze materiał niewykorzystany, łącznie z legendarnym Victim of Changes. Jednocześnie zespół zaczynał już istnieć na scenie na całkiem dobre, będąc młodą, rozpoznawalną kapelą.
Rok 1977 przynosi grupie kontrakt z wytwórnią Columbia Records, bowiem ten Gull Records wygasł. Na rynku pojawia się dzięki temu albom Sin After Sin, pierwszy album nagrywany z nową wytwórnią. W roku 1978 pojawia się z kolei album Stained Class i Killing Machine, w USA wydany jako Hell Bent for Leather.
W związku z sukcesem Killing Machine wytwórnia wypuszcza na rynek album live, promujący trasy koncertowe Unleashed in the East, jak się zaraz okazało, nagranie otrzymuje status platynowej płyty.
Rok 1980 przynosi album British Steel, album w pełni przebojowy, utwory są chwytliwe, przy zachowaniu mocnego, metalowego stylu, dzięki czemu są często obecne w radiu kawałki takie jak United, Breaking the Law i Living After Midnight. Niestety krytyka nie doceniła w ten sam sposób następnego albomu, czyli Point of Entry, tym nie mniej zespół koncertuje z niebywałymi sukcesami.
Rok 1982 przynosi Screaming for Vengeance, a w tym słynny utwór You’ve Got Another Thing Comin’, który jest wówczas masowo odtwarzany w największych amerykańskich stacjach radiowych. Numery jak Electric Eye i Riding on the Wind okazały się niezwykle wdzięczne koncertowo i chóralnie odśpiewywane przez fanów. Płyta zdobywa w Stanach podwójna platynę, okrzyknięta przy tym heavy metalowym dokonaniem wszech czasów. Przychodzi zaraz potem czas na płytę Defenders of the Faith, bowiem mamy rok 1984 roku, równie udany, lecz nie przebuja poprzedniego.
Płyta Turbo ukazuje się w kwietniu 1986 roku. Zespół przyjmuje swój styl sceniczny nafaszerowany sztucznymi ogniami, a gitary zaczynają ozdabiać syntezatory. Podobnie do poprzednich, album zdobywa status platynowej płyty i poparty zostaje bardzo udaną trasą promującą. Następny album to album live, nagrany w trasie, nazwany Priest…Live! Wydany rok później, jest ukłonem w kierunku fanów, zawierając ich ulubione utwory.
Jest rok 1988. Światło dzienne ogląda album Judas Priest, Ram It Down, uważany przez krytyków za powrót do czystych heavy metalowych korzeni, album uważany za ukłon w kierunku kwitnącej wtedy sceny trashmetalowej. Przełom ma miejsce w roku 1990, bowiem do zespołu dołącza były perkusista Racer X, Scott Travis, który niedługo później nagrał z resztą album Painkiller, dziejowy wydarzenie na scenie heavy – powrót do tradycyjnego, jednak szybkiego i ostrego metalu z początku lat 80. Prędko okazuje się dokonaniem szczytowym kapeli. Trasa promująca odbyła się koncertowej obok takich zespołów jak Testment, Megadeth, Sepultura czy Pantera, oczywiście jako supporty, by ukoronować show ww Rio w Brazylii, grając przed ponad 100 tys. fanów. Swoje wjazdy na scenę na motocyklu, Rob Halfod uczynił swoistą tradycją, ubrany w motocyklowy ubiór. Lecz na widnokręgu było już opuszczenie wokalisty zespołu Judas Priest.
W 1991 roku, Halford odchodzi z Judas Priest. Powodem były rzekome spięcia między członkami zespołu. Halford zakłada wówczas własny thrashmetalowy zespół Fight, w którym sesyjnym perkusistą zostaje bębniarz Judas Priest, Scott Travis. Zespół Halforda jest już inny stylowo, bardziej trashmetalowy.
Nie obyło się bez problemów, które wywołał wizerunek Juda Priest. W 1990 roku zespół zaangażował się w postępowanie cywilne, wytoczone przez rodzinę i prawników niejakich: Jamesa Vance’a i Raymonda Belknapa w Sparks, którzy mieli się rzekomo okaleczyć za sprawą ich muzyki. Oba przypadki były śmiertelne, więc sprawa należy do poważnych. W piosenkach Judas Priest miał być według oskarżenia zawarty angielskojęzyczny kominikat podprogowy, mówiący ”do it”(„zrób to”).
Wkrótce jednak, na szczęście dla zespołu, oskarżenie zostało oddalnone.
Nstępcą Halforda w Judas Priest zostaje w latach dziewięćdziesiątych Tim „Ripper” Owens,. nagrywając z Judas Priest dwa albumy studyjne. Zarówno Jugulator jak i Demolition zostały odebrane nadzwyczaj dobrze, mimo, że nie ma w ich przypadku mowy o sukcesie z najlepszych lat Halforda, zwłaszcza Demolition, która to nieco rozczarowała opinię. Z Owensem ukazują się też dwa dwupłytowe albumy live ’98 Live Meltdown i Live in London.