„Żyć szybko, kochać mocno i umierać młodo” – to hasło przyświecało wielu wspaniałym artystom rockowym, którzy szybko zostali uznani za wielkie gwiazdy i równie szybko odchodzili. Dokładnie tak samo było z wielkim Jimem Morrisonem – wokalistą legendarnej grupy The Doors, która choć istniała jedynie siedem lat, to zdążyła poruszyć światową sceną muzyczną. Muzyka grupy była niezwykle oszczędna i precyzyjna, ale jednocześnie ciekawa i intrygująca. Łączyła w sobie elementy bluesa, jazzu oraz psychodelicznego rocka. Frontmanem grupy był autor tekstów Morrison, który w niezwykły sposób potrafił złapać kontakt z publicznością, a także na nowo ożyć na scenie. Jego poezja była naprawdę wysokich lotów i idealnie współgrała z psychodelicznymi dźwiękami pozostałych muzyków. Zespołem targnęła tragedia, czyli śmierć wokalisty w 1971 roku, kiedy to przedawkował on narkotyki. Był to cios śmiertelny także dla pozostałych członków grupy, którzy nagrali jeszcze dwa albumy bez Morrisona, ale nie byli w stanie utrzymać przy życiu The Doors. Wspaniały zespół, który zszedł ze sceny zbyt szybko, ale odcisnął wielkie piętno na muzyce rockowej i wpisał się na zawsze w karty historii.